Kopiec w blasku

Kopiec w blasku

Tak brzmi tytuł artykułu Pana Damiana Halmer, który ukazał się 4 stycznia 2012r. w Tygodniku Regionalnym "Nowiny". Zapraszamy do jego lektury.


Bełk. Pasjonatom udało się już uporządkować teren i doprowadzić do oświetlenia kaplicy.

Do najbardziej tajemniczych miejsc na terenie Czerwionki-Leszczyn należy tzw. Kopiec Lukasów w sołectwie Bełk. To niewielkie, lecz wyraźnie rysujące się wzgórze uchodzi za jedną z atrakcji gminy, aczkolwiek wciąż niewiele wiadomo o historii tego miejsca. Wedle lokalnej tradycji kopiec jest najstarszym punktem osadnictwa w okolicy. Wedle niektórych to pozostałość po dawnym grodzisku obronnym Gołęszyców, które we wczesnym średniowieczu, gdy rodziły się podstawy polskiej państwowości, strzegło ważnego szlaku handlowego z Krakowa na Morawy. Wedle tej tezy początki wsi mogłyby nawet sięgać przełom VII i VIII stulecia. Zdaniem historyków i archeologów jest to jednak mało prawdopodobne.

Z początków wsi?

Na grodzisku odnaleziono fragmenty ceramiki stalowoszarej, charakterystycznej dla okresu po tzw. boomie kolonizacyjnym, który u nas przypadł na wiek XIII. – Bez dokładnych badań archeologicznych nie można niczego stwierdzić bezsprzecznie. Wydaje się jednak, że kopiec nie jest reliktem okresu plemiennego, lecz powstał mniej więcej w tym samym czasie, co wieś, czyli około XIV wieku – mówi Sławomir Kulpa, archeolog, dyrektor muzeum w Wodzisławiu, który również szuka odpowiedzi na pytanie, skąd wziął się kopiec. Rozmiary, jego wysokość i położenie mogłyby wskazywać, że został sztucznie usypany, a służył za podstawę dla zbudowanej na szczycie budowli, którą zapewne stanowiła wieża mieszkalno-obronna.

Mogła należeć do rycerza i zarazem założyciela wsi, którą w 1852 roku kupił Antoni Gemander wraz z żoną Emilią z domu Lukas. Nowy pan był niezwykle majętny, pełnił funkcję zarządcy dóbr króla cynku Karola Goduli. W Bełku już w 1832 roku nabył pole górnicze Pax. Podrybnicka wieś urzekła go na tyle, że spędzał w niej większość czasu i postanowił zapisać się trwale w jej historii. Ufundował więc stacje drogi krzyżowej w miejscowym kościele, a w 1860 roku na szczycie kopca polecił wznieść niewielką, ale zdobną kapliczkę neogotycką zbudowaną z ciosów kamiennych. Do dziś na ścianie budowli znajduje się tablica upamiętniająca postać fundatora.

Świątynia, która miała być miejscem spotkań wiernych, szybko jednak zmieniła się w miejsce przywołujące smutne wspomnienia. Emilia, żona właściciela, zmarła bowiem bardzo młodo w połogu. Jej ciało złożono w kaplicy, która stała się rodzinnym grobowcem Gemanderów i Lukasów, a w sumie pochowano tam cztery osoby. Od ich nazwiska wzgórze z kaplicą już od początku XX wieku nazywane jest kopcem Gemanderów i Lukasów lub w skrócie kopcem Lukasów. Przez lata nikt ich jednak nie chronił przed dewastacją, więc powoli ulegały one zniszczeniom. Nikt również nie dbał o ponad 150-letni drzewostan, który też aż się prosił o działania dobrego ogrodnika.

Rodzinna nekropolia

Pierwsze prace polegające głównie na koszeniu trawy i usuwaniu gruzu z kaplicy, lokalni miłośnicy historii zaczęli w 2005 roku. W następnych latach udało się m. in. wyremontować dach, wybudować ogrodzenie i schody, urządzić ścieżki w najbliższej okolicy oraz ustawić tablicę informacyjną. Działania związane z ochroną wzgórza i kapliczki od samego niemal początku prowadzi pani sołtys Jolanta Szejka i powołane w 2007 roku Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Wsi Bełk. Z czasem do pomocy włączyła się także młodzież z miejscowego Zespołu Szkół Nr 5 i drużyna harcerska. Widocznym efektem ich zaangażowania jest nie tylko coraz lepszy stan kapliczki i kopca, ale także coraz większe zainteresowanie i wiedza na ich temat.

Piękna iluminacja

Za największy sukces można uznać udaną iluminację obiektu od strony ul. Wolności, którą założono ubiegłego lata dzięki pomocy gminy oraz firmy Vatenfall. Jedną z największych atrakcji Bełku podziwiać więc można również po zmroku, a to nie koniec, bo stowarzyszenie ma wiele planów na przyszłość. – Chcemy odnowić mury zewnętrzne kaplicy, ale wszystko będzie zależało od tego, ile pieniędzy uda nam się zebrać na ten cel. Na razie skupiamy się na pracach przy kaplicy, chcemy ją doprowadzić do stanu pierwotnego. Wymaga to jednak dużych nakładów – mówi Michał Stokłosa, wiceprezes stowarzyszenia.