Około godziny 17:00 imprezę otworzył swoim występem bardzo młody, debiutujący tego dnia zespół, o nazwie Ferajna. Niestety dokładnie słychać było, że to ich debiut. Szwankowało praktycznie wszystko, falowanie tempa, krzywo zagrane gitary, wrzeszczące i fałszujące wokale. Totalną porażką były również klawisze, których gra tylko pogarszała obraz całości. Chwała chłopakom za to, że chcą grać i tworzyć, ale ten występ był zdecydowanie za szybko. Powinni jeszcze sporo czasu poświęcić na próby i udoskonalenie utworów, gdyż te są bardzo chaotyczne i niespójne. Mimo fatalnego występu mieli własną publikę, która dodawała im otuchy i ciepło przyjmowała każdy kolejny kawałek. Chciałbym Ferajnę zobaczyć za pół roku i powiedzieć, że poczynili ogromne postępy. Czy tak będzie - czas pokaże.
Następny w kolejności był Kurczat, który jak zwykle uraczył nas optymistycznymi, rockowo - punkowymi utworami. Ich muzyki zawsze dobrze się słucha, wesoła, skoczna, a co najważniejsze bezbłędnie wykonana. Zespół istnieje już parę ładnych lat, co objawia się doskonałym zgraniem muzyków. Oprócz starych utworów zagrali nam kilka kawałków ze świeżo wydanej płyty Niezamknięte Koło. Postanowili jednak iść za ciosem i przygotowują materiał na kolejną płytę. Jak mówią, będzie inna od tej pierwszej. Już nie możemy się doczekać.
Kolejny zespół, który pojawił się tego wieczoru na Placu Słonecznym w Bełku, to dobrze wszystkim znany The October Leaves, prezentujący zgoła inne klimaty od poprzedników, a mianowicie Britpop. Ostatnio chłopaki mocno się rozwinęli, mam wrażenie, że z koncertu na koncert są coraz lepsi, a ich utwory bardziej porywają. Brit pop nie jest moim ulubionym gatunkiem muzycznym, jednak w ich wykonaniu bardzo mi się on podoba. Doskonale wyważone gitary, świetne wokale braci Bartkowiaków oraz równa i motoryczna sekcja. Wszystko to sprawia, że doskonale się ich słuchało.
Po bardzo udanym występie The October Leaves przyszedł czas na gwiazdę wieczoru, Underground, który od razu ruszył z kopyta porywając za sobą bardzo licznie zgromadzoną pod sceną publikę. Żywiołowy wokalista od razu załapał dobry kontakt z publicznością i świetnie bawił się razem z nią. Obok takich hitów jak Killer czy Mother Father zagrali swój największy przebój Niy Poradza, który jak zwykle wywołał istne szaleństwo pod sceną. Chłopcy z Underground podczas koncertów zawsze dają z siebie wszystko, tak było i tym razem. Zagrali pełen profesjonalizmu koncert, po którym pozostał pewien niedosyt.
Słowa uznania należą się za rewelacyjne nagłośnienie całej imprezy, wszystko selektywnie dynamicznie, no i nie za głośno. Pozwoliło to w pełni cieszyć się muzyką zespołów.
Na zakończenie powiem, że bardzo mile zaskoczyła mnie ta impreza, festynowa forma i rockowy koncert to jak się okazuje świetne połączenie. Publika nie zawiodła, zespoły także, czekamy więc na kolejne imprezy tego typu.
Źródło: www.rasm.com.pl